„Rząd w podzięce nas poniża”
– Kiedy jak mięso armatnie staliśmy ponad rok na pierwszej linii w walce z koronawirusem, klaskano nam, a gdy pandemia przycichła, okazało się, że nasz zawód przestał istnieć, w siatce płac ustawy o minimalnych wynagrodzeniach nie ma nas, ratowników medycznych, zostaliśmy uznawani jako „inny zawód medyczny” z najniższym uposażeniem. To upokarzające – mówił Marek Łukasz, przewodniczący związku zawodowego ratowników medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie i koordynator komitetu protestacyjnego ratowników medycznych na Podkarpaciu. A towarzyszyły mu okrzyki „hańba, hańba” i hałas uruchamianych syren, bębna czy wuwuzeli.
Ogólnopolski protest ratowników medycznych odbył się w środę, 30 czerwca, w kilku dużych miastach: Warszawie, Katowicach, Krakowie, Olsztynie.
Ratownicy podnoszą, że posłowie zwyczajnie ich poniżyli, czują się odarci z tożsamości zawodowej, opluci. Nadal nie mają swojej ustawy o państwowym ratownictwie ani swojego samorządu, o co walczą i co im obiecano podczas protestów organizowanych cztery lata temu. – Czekaliśmy cierpliwie, ale już nie będziemy. Jesteśmy starsi, bardziej doświadczeni i zdeterminowani – mówi Marek Łukasz i dodaje, żeby zapamiętać datę 30 czerwca 2021 roku, bo to jest dopiero początek. Początek czego? – Dochodzenia swoich praw.
O co ratownicy konkretnie walczą
Postulaty ratowników medycznych: wzrost wynagrodzenia zasadniczego o kwotę dodatku MZ, czyli o 1200 zł brutto do podstawy, do wysokości współczynnika co najmniej 0,95 dla wszystkich ratowników zatrudnionych na umowie o pracę (w jednostkach finansowanych ze środków publicznych), z równoczesnym zapewnieniem wzrostu stawek dla ratowników na umowach innych, zgodnie ze stawką godzinową zapewnioną dla ratownika medycznego zatrudnionego na umowie o pracę; wprowadzenie do tabeli współczynników osobnego punktu Ratownik Medyczny ze współczynnikiem 1,05 do końca 2021 roku; wprowadzenie Ustawy o Zawodzie i Samorządzie Ratowników Medycznych; rozpoczęcie nowelizacji Ustawy o systemie Państwowe Ratownictwo Medyczne.
A co, jeśli znowu nie?
– Czy stać nas na więcej? myślę, że stać. Nie zrobimy już kroku w tył, jesteśmy starsi, bardziej doświadczeni, mądrzejsi. I mamy siłę, bo chociaż zostaliśmy uznani za inny zawód medyczny, to jesteśmy trzonem państwowego ratownictwa, bez nas go nie ma i rządzący muszą zdać sobie z tego sprawę – mówi ratownik i dodaje, że już mają sygnały, iż w Jeleniej Górze i Wrocławiu dyżury są nieobsadzone. – Tak będzie też w innych miejscach, bo już wiemy, że póki jesteśmy zdrowi, to jesteśmy potrzebni w karetkach, ale jak podupadniemy na zdrowiu, to będziemy niepotrzebni, kto będzie się martwił chorym ratownikiem medycznym, a nawet nie ratownikiem, ale innym zawodem medycznym. Sami więc, póki jest czas, zadbamy o swoje zdrowie i nie będziemy pracować ponad siły. Nie 300 godzin w karetce ale 168, jak większość.
Przez ponad rok pracowali bowiem, zapominając o dolegliwościach, zmęczeniu, strachu o siebie i bliskich. Ale to koniec, mówią.
Anna Moraniec
Super Nowości