Piotr Żurek: w Iranie traktowali nas jak pielgrzymów
O pasji fotografowania, o podróżach i o pięknych kobietach rozmawiał z Jaslonet.pl Piotr Żurek, autor wystawy „To tylko Iran.”
Kuba Kowalczyk: To twoja kolejna wystawa, powoli obrastasz w piórka.
Piotr Żurek: Nie, nie obrastam. Ale czasami warto się podzielić z ludźmi swoją pasją. Pewnie niewielu było w Iranie, myślę, że warto zobaczyć.
Piotr Żurek
Twoje podróże, zdjęcia, wystawy, to snobizm?
Nie, dla mnie to takie hobby. O ile moi znajomi pozwalają sobie na zorganizowane wyjazdy na wakacje za niemałe pieniądze, o tyle ja czas wakacji wolę właśnie w taki sposób zagospodarować.
Jeździsz po świecie robisz zdjęcia a potem masz to szczęście, że organizują ci wystawy.
Z tymi wystawami nie do końca tak jest. Owszem JDK użyczył mi miejsca i pomógł w zorganizowaniu tej wystawy, ale całą resztą zajmuję się sam, łącznie z wywołaniem zdjęć, więc koszty są po mojej stronie.
Można poznać Iran w 15 dni?
Nie. Myślę, ze nie można by było poznać nawet przez 50 dni. Czas jaki mieliśmy był niestety ograniczony, więc to było wszystko na co mogliśmy sobie pozwolić.
Mówisz, że Iran ten, który znałeś z telewizji i ten, który zobaczyłeś na żywo, to dwa różne światy?
Tak. My Iran postrzegamy jako miejsce gdzie buduje się bombę atomową, a ludzi szkoli na terrorystów. Chyba tak jest postrzegany Iran przez wszystkich moich znajomych…
Ty przed wyjazdem też miałeś podobne wyobrażenie?
Innego zdania wtedy nie miałem. Ale to nie było na tyle silne przekonanie, żeby nie spróbować. Dlatego zdecydowałem się pojechać aby zobaczyć i przekonać się jak jest naprawdę. Ciekawe jest to, że będąc na miejscu, w rozmowach z Irańczykami, sami mówili nam, że są świadomi swojego wizerunku na świecie. Ten niekorzystny dla niech wizerunek tworzą Stany Zjednoczone Ameryki i kraje zachodnie głównie dla swoich politycznych celów.
Powiedziałeś, że Irańczycy traktowali was jak pielgrzymów, na czym to polegało?
Wiadomo jak w wielu egzotycznych krajach traktuje się turystów – kupić – sprzedać – zarobić. Natomiast w Iranie czuliśmy się jak na jakiejś pielgrzymce. Wszyscy nam pomagali, przyjmowali do domów, gościli, nie ważne czy myśmy o to prosili czy nie. Wystarczyło, że zobaczyli, że mamy jakiś problem, szukamy czegoś, oglądamy, to od razu podchodzili i pomagali. Tak było chociażby na dworcu w Teheranie, gdzie nie potrafiliśmy się posłużyć tamtejsza kartą telefoniczną, bo okazało się, że nie była ona do rozmów międzynarodowych. Zauważył nas jakiś Irańczyk. Podszedł, kupił nam za własne pieniądze odpowiednią kartę i wytłumaczył co i jak, nie biorąc za to żadnych pieniędzy.
Iran to specyficzne miejsce, gdzie panują specyficzne zwyczaje, nietrudno więc popełnić gafę.
Gaf nam się nie zdarzało popełniać, przynajmniej nie byliśmy tego świadomi (śmiech). Ale jeśli chodzi o specyficzne zwyczaje, to faktycznie dużo rzeczy nas zaskoczyło. Najbardziej podobało mi się, jak gościliśmy u jednego Irańczyka, który pytał się czy chcemy zjeść przy stole czy tak jak oni na dywanie tak jak się u nich je. Nie po to przyjeżdżaliśmy taki szmat drogi żeby jeść przy stole (śmiech)
Jeśli chodzi o jedzenie, to bardzo ciężko znaleźć tam widelec. Jak raz poprosiliśmy o niego w restauracji, to jakieś dobre pięć minut czekaliśmy zanim znaleźli go dla nas, a to przez to, że wszystko tam się je łyżką i nożem. Podobnie kebab. U nas na każdym rogu można dostać „prawdziwy turecki kebab”, ani w Iranie ani w Turcji czegoś tak wyglądającego i smakującego jak w Polsce nie jedliśmy.
Jak sam mówisz odwiedziłeś głównie miasta, miałeś szansę zobaczyć jak żyją ich mieszkańcy. A jak wyglądała sytuacja z fotografowaniem kobiet?
Starałem się zdjęć kobietom nie robić, bo naczytałem się różnych rzeczy przed wyjazdem. Przede wszystkim starałem się nie robić zdjęć młodym kobietom, żeby nie łamać przez to ich religijnych praw…
Mówisz, że nie chciałeś robić zdjęć młodym kobietom, a na kilku twoich zdjęciach można oglądać właśnie młode kobiety.
No, jakoś tak wyszło (śmiech)
Kobiety noszą czador, na twoich zdjęciach kobiety ubrane są w tradycyjne czarne czadory, ale też można spotkać kobiety w jasnych strojach z osłoniętymi włosami i w mocnym makijażu na twarzy.
Tak to było dla nas zaskoczenie. W mniejszych miastach, jest to chyba sprawa głębszej wiary, wszystkie kobiety noszą czarne czadory. W większych miastach takich jak Teheran czy Isfahan faktycznie, zwłaszcza w centrach handlowych spotykaliśmy kobiety, które nie wyglądały jakby nosiły czador „za karę” tylko potrafiły zrobić z tego bardzo modną część swego ubioru.
Twoje zdjęcia z Iranu to próba opowiedzenia historii miejsca, ludzi czy zapis podróży podróżnika z Jasła?
Ja myślę, że wszystkiego po trochę. Pasjonuję się zdjęciami, więc jadąc na jakąś wyprawę, staram się dobrać ją pod względem atrakcyjności miejsca a poznawanie ludzi to dla mnie sama przyjemność.
Z Piotrem Żurkiem rozmawiał Kuba Kowalczyk
Jaslonet.pl
Czytaj więcej:
- Iran okiem fotografika Piotra Żurka – wernisaż (16-04-2009 21:12)
Fotogaleria:
Brzydki ten Żurek, ale wywiad z nim fajny 😉