Dlaczego politycy kłamią?
Przekaz polityków musi być krótki i emocjonalny, a kłamstwo takie właśnie jest. Wszyscy politycy – niezależnie od szczebla – przyznają, że kłamstwo jest obecne w świecie polityki. Większość potrafi wskazać, kiedy ich przeciwnicy nie powiedzieli prawdy. Jednocześnie każdy zapewnia, że sam nigdy nie skłamał. Jak im wierzyć?
– Jeszcze kilkadziesiąt lat temu politycy przyłapani na kłamstwie odchodzili w niesławie lub popełniali samobójstwo, żeby oczyścić honor. Dziś tłumaczą jedynie, że to „ich wersja” prawdy, jakby prawda była przepisem na szarlotkę – zauważa prof. Anna Siewierska-Chmaj, politolog z WSiZ w Rzeszowie.
Czasy się zmieniły i to w cale nie na lepsze… W 2016 r. za słowo roku uznano „post-prawdę” – informacje odnoszące się do okoliczności, w których obiektywne fakty wywierają mniejszy wpływ na kształtowanie opinii publicznej niż emocje i osobiste przekonania. Z kolei na tegoroczne słowo roku autorzy słownika Colins Dictionary wybrali „fake news” (fałszywe informacje). Użycie tego sformułowania wzrosło w ostatnich miesiącach aż o 365 procent. To mówi bardzo wiele o obecnej rzeczywistości. – Ludzie kłamali od zawsze, ale pojawienie się mediów diametralnie zmieniło skalę tego zjawiska – mówi politolog. – Dziś żyjemy w erze post-prawdy, gdy zmieniła się nawet moralna kategoryzacja kłamstwa – z negatywnej na neutralną. Polityki dotyczy to w sposób szczególny! – podkreśla.
„Święci” z Podkarpacia?
Postanowiliśmy porozmawiać na temat kłamstwa z wybranymi politykami na różnych szczeblach: radnymi miasta Rzeszowa, posłami i europosłami z woj. podkarpackiego, prezydentem Rzeszowa oraz marszałkiem województwa podkarpackiego. Zapytaliśmy ich też o to, czy kłamią. Zadziwiające, ale nikt się nie przyznał!… No dobrze, w ogóle się tego nie spodziewaliśmy. I wcale nie dlatego, że wątpimy w ich szczerość. No bo gdzie jak gdzie, ale na Podkarpaciu istnieją jeszcze uczciwi i praworządni ludzie. Większość mówi jednym głosem, że: „najgorsza (w niektórych wersjach najbardziej bolesna) prawda jest lepsza od kłamstwa”. Mają też swoje zasady. – Zawsze staram się wzorować na tym, co powiedział Jan Paweł II, że polityka to praca dla dobra wspólnego – oświadcza posłanka PiS Krystyna Wróblewska. A co sądzić o tych, którzy kierując się własnym interesem, „naginają prawdę”? – Oni to biorą na swoje sumienie – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Takich opinii jest więcej. – Jeśli jakikolwiek polityk dopuszcza się kłamstw czy manipulacji, to jest to sprawą jego hierarchii wartości i sumienia, a także odpowiedzialności przed wyborcami – twierdzi europosłanka Elżbieta Łukacijewska. – W ten sposób robi się komuś krzywdę, bo pozwala się żyć w ułudzie – mówi poseł PO, Zdzisław Gawlik. – Niestety, polskie społeczeństwo nie doczekało się ludzi, którzy coś osiągnęli poza polityką. Gdyby tak było, nie szliby na skróty – zauważa.
Zdaniem posłanki PiS, Józefy Hrynkiewicz, to wcale nie politycy najczęściej oszukują. – Tyle chamstwa, co w ostatnim czasie nigdy mnie nie spotkało – mówi posłanka Hrynkiewicz. – Nie chcę rozmawiać z prasą, która żywi się kłamstwem i chamstwem – oświadcza. – Wiem, że prasa nie jest wiarygodna i są tytuły, które nie nadają się do czytania – dodaje.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Wioletta Kruk