Góry nie wybaczają błędów
Niezależnie od tego, czy jesteśmy świetnie przygotowani, czy kompletnie ignorujemy panujące warunki, góry nie wybaczają błędów. Na własnej skórze przekonało się o tym dwóch turystów, którzy wypad w Bieszczady przypłacili groźnymi odmrożeniami.
W piątek (12 lutego) około godz. 17 ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR dostali wezwanie od sześciu turystów poruszających się na nartach skiturowych, którzy utknęli w rejonie Przełęczy Goprowskiej i nie potrafili odnaleźć dalszej drogi. Warunki panujące w górach w tym czasie były bardzo trudne – widoczność utrudniał padający śnieg, był mróz i wiał silny, porywisty wiatr, który potęgował uczucie chłodu. Turystów udało się bezpiecznie sprowadzić z gór, ale okazało się, że jeden z mężczyzn ma poważne odmrożenia, które wymagały interwencji lekarza.
„Byliśmy dobrze przygotowani, ale błędy były”
Turyści, jak relacjonują ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR, byli dobrze przygotowani do wędrówki: mieli na sobie odpowiedni ubiór, latarki, termosy i sprzęt na wypadek zejścia lawiny, jednak bardzo trudne warunki, jakie wówczas panowały, spowodowały, że konieczna była pomoc goprowców. Nikomu na szczęście nic się nie stało. Ratownicy GOPR, aby przestrzec innych turystów, zdjęcie odmrożonych dłoni opublikowali w Internecie.
Po publikacji zdjęcia do ratowników odezwał się poszkodowany turysta.
W przesłanym do nich liście podziękowaniem za pomoc i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Twierdzi, że grupa była dobrze przygotowana do wędrówki w trudnych warunkach. – Miałem drugie, ciepłe rękawice, dodatkową odzież, herbatę w termosie. Wszyscy mieliśmy detektory. Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd. Wydawało mi się, że skoro idziemy do przodu, cały czas jestem w ruchu i jest mi ciepło, to jest OK. Czułem lekkie odrętwienie, ale nie zimno. I to był moment na wyjęcie ciepłych rękawic. Potem było już za późno”
– napisał turysta.
Zabrakło decyzji o odwrocie
Relacjonował też przebieg wyprawy. – Wszystko szło dobrze do szczytu Halicza. Potem warunki na grani zaczęły wykańczać niektórych i spowolniły grupę. Byliśmy grupą, więc czekaliśmy na resztę. W mrozie i wietrze. Odwrót w tamtym momencie nie miał sensu bo brakowało nam 30 minut na podejście na przełęcz pod Tarnicę, a potem już miał być bezpieczny zjazd. Błędy były. Zabrakło decyzji o odwrocie na wcześniejszym etapie, ale będąc w grupie trudno ją podjąć gdy wydaje się, że szybciej i łatwiej jest iść do przodu. Dziękujemy ratownikom za sprawną akcję. Jankowi za ekspresowy czas dotarcia i ciągle słowa otuchy. Byłem w wielu różnych górach. To, czego doświadczyliśmy wczoraj, to nauczka, że żadnej z nich wolno lekceważyć. Szacunek należy się każdej górze. Kocham Bieszczady i dziękuję Bieszczadzkim Aniołom że nas wypuściły całych – napisał.
W dresie i po alkoholu w góry
Dzień później (13 lutego) ratownicy ponownie interweniowali w górach. Około godz. 15 otrzymali zgłoszenie od dwóch osób, które poinformowały, że nie mają kontaktu z trzecim towarzyszem. Początkowo razem szli z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy, po czym jeden z nich zdecydował, że nie chce iść dalej i wraca z Szerokiego Wierchu do samochodu. Po jakimś czasie mężczyzna, który się odłączył, zadzwonił do swoich współtowarzyszy, że jednak zmienił zdanie i szedł dalej Szerokim Wierchem na Tarnicę, ale pogubił szlak i nie wie gdzie jest. – Po kilku próbach nawiązania połączenia z mężczyzną, udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio i tam też wysłano ratownika na skuterze. W międzyczasie poszukiwany wrócił na szlak i został znaleziony przez dwie niezależne osoby, poruszające się na skiturach i to oni jako pierwsi zaczęli jak mogli zabezpieczać poszkodowanego – relacjonują ratownicy.
Po dotarciu ratownika GOPR na miejsce okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie jest w stanie kontynuować marszu. Turysta został przetransportowany do Ustrzyk Górnych, a później do szpitala. Mężczyzna ma odmrożone dłonie i stopy. – Niestety, w tym przypadku osoba była kompletnie nieprzygotowana na wycieczkę w tych warunkach: buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice, a do tego wypity alkohol – relacjonują ratownicy i po raz kolejny apelują do turystów, aby idąc w góry, pamiętali o odpowiednim przygotowaniu, a podczas wyprawy zachowali zdrowy rozsądek i odpowiednio się przygotowali.
Jak przygotować się do wyjścia teraz w góry?
Aby zapobiec takim niebezpiecznym sytuacjom, należy odpowiednio przygotować się do wyprawy w trudnych warunkach. Do plecaka wrzucić zapasową czapkę, rękawice i skarpety. W momencie, gdy pogoda gwałtownie się zmienia, wycofać się lub skierować do bezpiecznego miejsca. Gdy czujemy pierwsze oznaki wychłodzenia – dreszcze lub drętwienie palców, należy ochronić się od wiatru, zmienić odzież na suchą i napić się gorącej herbaty. I najważniejsza kwestia – goprowcy apelują, aby w góry nie iść samemu i nie odłączać się od grupy. W Bieszczadach nadal panują bardzo trudne warunki, wieje silny wiatr, który w połączeniu z dużym mrozem powoduje, że temperatura odczuwalna jest zdecydowanie niższa. Ograniczona jest też widoczność.
Martyna Sokołowska
Super Nowości