Nowe Podkarpacie: Czwartoligowcy po rundzie jesiennej sezonu 2011/12

Zaczęli sezon od przegranej na swoim boisku i skończyli rundę jesienną porażką z broniącym się przed spadkiem Sokołem Nisko. Na półmetku rozgrywek plasują się na drugim miejscu premiowanym awansem.

Do liderującej Pogoni Leżajsk tracą zaledwie punkt. W czołówce panuje jednak wielki ścisk i na wiosnę kilka drużyn włączy się do walki. W Jaśle od wielu lat marzą o III lidze. Na 100 – lecie klubu awansowali, ale do IV ligi. W poprzednim sezonie było tylko 3. miejsce. Jak będzie na wiosnę 2012 roku?

To wielki znak zapytania z kilku powodów. Po pierwsze nie wiadomo jakim składem personalnym dysponować będą Czarni. Po drugie – jaki będzie budżet klubu. Obydwa czynniki, będące najczęściej fundamentami sukcesu w sporcie, są niczym naczynia połączone.

W porównaniu z poprzednim sezonem w Czarnych nastąpiły spore zmiany personalne. Odeszło przede wszystkim trzech kluczowych graczy, rutyniarzy z wyjściowego składu: Robert Szalony (Kolbuszowianka Kolbuszowa), Tomasz Warzocha (Stal Nowa Dęba) i Mirosław Pokrywka (Rzemieślnik Pilzno). Nie licząc powrotu Łukasza Bieniasza z LKS Skołyszyn i Karola Matysika ze Strzelca Frysztak, klub nie zrobił wielkich transferów. Z LKS Czeluśnica pozyskano bramkarza Miłosza Biernackiego oraz Dawida Cempę z Popradu Muszyna i Huberta Wardęgę z Limanovii Limanowa. I były to bardzo pożyteczne wzmocnienia. Dawid Cempa okazał się najlepszym strzelcem drużyny, a Hubert Wardęga wniósł wiele dobrego do gry drugiej linii. Generalnie trener Robert Hap postawił na wychowanków klubu, młodych zawodników wspartych doświadczeniem w bramce Sławomira Kwieka (5 goli z rzutów karnych) oraz Dariusza Bernackiego, Piotra Chrząszcza i Tomasza Dziobka. Rotacja – z różnych względów – w drużynie była spora, podobnie jak rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie. Tylko Dariusz Bernacki i Konrad Maczuga zagrali we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty.

Generalnie gra Czarnych podobała się w pierwszej części sezonu w wielu meczach. Drużyna jasielska jednak potrafiła także wprawić w osłupienie kilka razy najwierniejszych fanów. Zaczęli fatalnie, bo od porażki na swoim boisku ze Stalą Nowa Dęba. – Po tym meczu wszyscy patrzyli na nas jak na drużynę, która będzie bronić się przed spadkiem, tak teraz jest rewelacyjnie – mówił po meczu z Igloopolem trener Robert Hap. I tak byłoby, gdyby nie zaskakująca porażka z Sokołem Nisko. Drużynie walczącej o awans taka wpadka nie przystoi. Z czterech przegranych meczów, to właśnie Sokół zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli. Czarni przegrali także z Pogonią Leżajsk i na swoim boisku z Kantorem Turbia. – Najbardziej to szkoda przegranego meczu z Turbią. Pierwsze pół godziny graliśmy całkiem dobrze, stworzyliśmy kilka sytuacji – ubolewał Robert Hap. Z drużynami ze ścisłej czołówki (Crasnovia, Resovia II) Czarni remisowali na boiskach rywali, pozostawiając po sobie dobre wrażenie. Znacznie gorzej radzili sobie z drużynami teoretycznie słabszymi, broniącymi się przed spadkiem. Reasumując – przy Śniadeckich powiało pod względem sportowym umiarkowanym optymizmem. Wzrosło zaufanie do drużyny, co objawiało się też większą frekwencją na trybunach.

Bogdan Hućko
b.hucko@podkarpacie.media.pl