Mariusz Skiba: Kilka kart z dziejów tenisa w Jaśle
Sporo osób gra w Jaśle w tenisa. W naszym mieście istnieje Stowarzyszenie Miłośników Tenisa Ziemnego prowadzące dosyć udaną ligę. Dysponuje ono ciekawą internetową stronką. Kiedy jednak kliknąć na zakładkę „historia” – pojawia się komunikat: „w przygotowaniu”. Zanim ktoś przygotuje notkę o dziejach tenisa w Jaśle – spieszę dostarczyć coś-niecoś, co mnie udało się do tej pory zebrać na ten temat. Chodzi o czasy przedwojenne – jasielski światek tenisowy był wtedy bardzo aktywny.
Zasługi Steinhausów
Początki tenisa na naszym terenie sięgają galicyjskich czasów. Jasło, chociaż było w epoce fin de siècle zaledwie dziesięciotysięcznym ośrodkiem, to jednak przeżywało swoje złote czasy. Rozwijał się przemysł i szybko trafiały tu nowinki, także sportowe. Było jednym z pierwszych miast, w którym odbyły się zawody tenisa ziemnego. Polegam tu na informacji pochodzącej od słynnego Hugona Steinhausa (1887-1972), wybitnego matematyka (i aforysty), jaślanina, lwowianina, wrocławianina. W swoich „Wspomnieniach i zapiskach” podał, że w Krakowie pierwszy międzynarodowy turniej tenisowy zorganizowano w 1913 r. Sam Hugo Steinhaus był tam sędzią głównym. Osobiście był zapalonym tenisistą. Skoro pochodził z Jasła, najpewniej tu stawiał pierwsze sportowe kroki.
Wladyslaw Steinhaus Hugo pisze, że drugi turniej w 1914 r. został przerwany z powodu zamordowania arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie. I tu podaje cenną informację – jego kuzyn (brat stryjeczny), mający wówczas 17 lat, jakby w kontekście tej sportowej straty, zorganizował zaraz potem w Jaśle lokalny turniej tenisa ziemnego.
Kim był ten młody człowiek? To najpewniej Władysław Steinhaus syn Ignacego, jasielskiego adwokata i polityka. Urodzony w 1898 r. Władysław jako niespełna 18-letni młodzieniec, w 1914 r. wstąpił do Legionów Polskich. Dosłużył się stopnia podchorążego. Niestety, w październiku 1915 r. oddał życie za Ojczyznę, w walkach na froncie rosyjskim. Pozostał po nim ciekawy, o treści patriotycznej, „Pamiętnik Legionisty”, który wydany został kilka lat później w formie książkowej. Na kartach wspomnień Władysław określa siebie jako sportowca.
To część tradycji klubu „Czarnych”
Już w na początku lat 20. XX wieku tenis ziemny, naówczas „lawn-tennisem” zwany, był w Jaśle bardzo popularny. Wiele wskazuje na to, że pod tym względem jaślanie górowali nad mieszkańcami innych miast regionu. Za sprawą towarzystwa „Czarnych” Jasło tradycją stało się organizowanie dosyć głośnych turniejów tenisowych. Przy naszym – dzisiaj leciwym 100 latku (Czarni działają od 1910 r.), wtedy nastoletnim młodziaku – istniała sekcja tenisa ziemnego. To właśnie ona była organizatorką wspomnianych zawodów.
Zapowiedzi zawodów, a potem relacje z nich publikowane były w prasie ogólnopolskiej. Informowały o nich np. „Lawn Tennis Polski”, „Stadjon”, czy „Kurier Wieczorny”. Zerknijmy do jednej z publikacji, opisującej przebieg zawodów w 1924 r. Pochodzi ona z „Kuriera Wieczornego”.
kurier wieczorny
Z relacji tam podanej wynika, że zainteresowanie jasielskimi zawodami było bardzo duże. W turnieju wzięli udział zawodnicy prowincjonalni ale też krakowianie i lwowianie z tamtejszych klubów sportowych. Sukces organizacyjny był udziałem ruchliwej sekcji tenisowej Towarzystwa Sportowego „Czarni”. Za serce chwyta stwierdzenie na temat sportowego zaangażowania jaślan. Zdaniem redaktora, tenisiści z naszego miasta prezentowali się korzystniej niż w poprzednich latach. W samym Jaśle uderza spory narybek młodego materiału – w tak niebanalny, przyrodniczo-hodowlany, acz precyzyjny sposób, reporter dowodził popularyzacji i rozwoju tej dyscypliny sportu w tutejszym środowisku. Ze sportu
Rozwój za czasów sportsmena-starosty
W czołowym przedwojennym specjalistycznym czasopiśmie poświęconym tenisowi ziemnemu „Lawn Tennis Polski” z roku 1930 znalazłem ciekawą zapowiedź jasielskiego turnieju. Dowodzi ona, że impreza miała ugruntowaną renomę, była to już jej VIII edycja! Co ciekawe, rozgrywano aż cztery konkurencje: rywalizację indywidualną kobiet i mężczyzn, par męskich oraz mieszanych, czyli tzw. miksta.
Jasielski turniej nosił w tym czasie nazwę „Mistrzostw Zachodniego Zagłębia Naftowego”. Rywalizowano o srebrny puchar wędrowny – dziś powiedzielibyśmy: „przechodni”. Był on nazwany właśnie imieniem Władysława Steinhausa, co czyni jeszcze mocniejszą tezę o nim jako prekursorze jasielskiego tenisa. Jak z notki wynika, zawody odbyć się miały na przestrzeni trzech pierwszych dni sierpnia. Przeczytajcie zresztą sami.
Starosta na kortach
W anonsie prasowym podano, że prezesem komitetu honorowego był radca dr Antoni Zoll. To istotna informacja. Chodzi tu o starostę jasielskiego z rodziny słynnych krakowskich Zollów (Bardzo dziś znany Andrzej Zoll też do nich przynależy). Moim zdaniem Jasło nie mogło sobie wymyślić lepszego starosty, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie pozaurzędowe. W czasach wielkich napięć społecznych towarzyszących tamtym czasom, Antoni Zoll, potrafił znaleźć dystans, słynął ze swoich pasji artystycznych i sportowej duszy. Do tego miał świetne kontakty w całym regionie od Krakowa po Lwów. To musiało stanowić ogromny atut w organizacji zawodów.
Wielkim był on wielbicielem białego sportu. Hugo Steinhaus przytoczył anegdotę świadczącą o dalekim oddaniu starosty tenisowi. Twierdził, że Zoll tak uwielbiał ten sport, że kiedy nastał czas turnieju przesiadywał całymi godzinami na boiskowej trybunie, zamiast w urzędzie. Kiedy nadchodziły finały w turnieju tenisowym, – pisał – woźni musieli mu przynosić papiery do podpisu na trybunę. Właśnie więc na korcie, w przerwach pomiędzy setami, zapadały ważne dla powiatu decyzje. To był Fan! Takich kibiców i działaczy życzmy i dziś jasielskim klubom sportowym!
Sławy polskiego tenisa w Jaśle?
Do naszego Jasła przybywali bardzo dobrzy zawodnicy. Kiedy popatrzymy w notki prasowe z zawodów i nazwiska sportowców biorących w nich udział widzimy, czołowych tenisistów m. in. z „Cracovii” Kraków, lwowskiego lawn-tennisowego klubu „Czarnych”, czy klubów warszawskich. Jednak jedno nazwisko naprawdę elektryzuje. Chodzi o notatkę z turnieju 1929 roku, z sierpniowego „Stadjonu”. Gazeta informuje, że w turnieju pań wystąpiła Jędrzejowska. Pomimo, że nie wymieniono imienia pewne jest, że chodzi tu o słynną krakowiankę Jadwigę Jędrzejowską. Nie tylko dla fanów tenisa wiadomo, że była ona jedną z najważniejszych postaci polskiego tenisa przed wojną. Późniejsza finalistka Wimbledonu, mistrzostw Francji i USA, wielokrotna mistrzynią Polski, która tak dalece górowała nad krajowymi rywalkami, że przyznano jej dożywotni tytuł mistrza Polski.
Jędrzejowska miała 17 lat i już wtedy była świetna. Zmierzyła się w finale jasielskiego turnieju z inną zawodniczką z Krakowa- Stanisławą Groblewską, częstą przeciwniczką ale też partnerką z debla. Groblewska „ugrała” w meczu w Jaśle z juniorką Jędrzejowską zaledwie trzy gemy. Stwierdzić więc możemy, że jaślanie i całe towarzystwo – a przyjezdnych musiały być tłumy – mieli okazję obejrzeć „live” grę przyszłej supermistrzyni, biegającej po korcie w białej sukience i takich pończochach (strój obowiązkowy). Tylko pozazdrościć.
Jasło w „Lawn Tennis Polski”
W czasopiśmie „Lawn Tennis Polski” w 1930 r. dano relację z jasielskiego turnieju wraz ze zdjęciem. tym razem nie grała w nim Jędrzejowska ale Jasło gościło innych dobrych zawodników. Z informacji wynika, że indywidualnie zwyciężyła Kukulska, a wśród panów – ps. „Jurand” z Legii warszawa. W mikście najlepsza okazała się para Zollowa-Horrain zwyciężając parę Groblewska-Stahl. Jedną z zawodniczek była więc Zollowa, co w pewnym stopniu tłumaczy pasję starosty. (Nie ustaliłem jeszcze w jakim była stopniu pokrewieństwa).
Tekst darmowy z dedykacją dla Miłośników Jasła
Mariusz Skiba
www.skibamariusz.pl