Sprawa zabójstwa pielęgniarki nadal niewyjaśniona
Podejrzany o dokonanie zabójstwa od blisko dwóch lat jest… na wolności. Głośna i znana w całej Polsce sprawa pielęgniarki z Jasła – pani Haliny, która rzekomo zaginęła, a śledczy uważają, że została zamordowana, wciąż nie może doczekać się rozpoczęcia procesu. A to dlatego, że nie powstał jeszcze akt oskarżenia, choć śledczy mają podejrzanego o zabójstwa byłego męża pielęgniarki i – co ciekawe – od blisko dwóch lat jest on na wolności, nie ukrywa się i żyje normalnie żyje.
Dlaczego ta sprawa jeszcze nie doczekała swojego finału w sądzie? Czy to możliwe, że nie ma twardych dowodów na winę Janusza G. i stąd tak długo trwa postępowanie? Halina Gorczyca zaginęła w sierpniu 2014 r. Do domu, w którym mieszkała, nikt się nie włamał, nic nie zginęło, w lokalu znaleziono za to ślady krwi Haliny Gorczycy. Krew pielęgniarki ujawniono także w samochodzie należącym do jej byłego męża, Janusza G.
Policjanci przeszukiwali różne w miejsca, w których miałyby zostać ukryte zwłoki pielęgniarki, w tym kilkukrotnie złomowisko należące do Janusza G. Sprowadzono także niemieckich policjantów z psami specjalnie szkolonymi do wyszukiwania zwłok. Nigdy jednak nie natrafiono na żaden ślad, który pozwoliłby odnaleźć zwłoki kobiety.
Beata Piotrowicz, prokurator prowadząca sprawę zaznacza w rozmowie z Super Nowościami, że sprawa jest nietuzinkowa i dlatego trwa tak długo. – Na razie śledztwo przedłużone jest do końca czerwca, bo musimy wykonać jeszcze wiele czynności dowodowych. Nie wykluczam, że postępowanie zostanie przedłużone – mówi prokurator.
Zgłasza się na dozory policyjne
Jakie czynności dowodowe są do wykonania? Tego śledczy nie chcą zdradzać. – Równolegle policjanci nadal próbują znaleźć zwłoki kobiety – dodaje prokurator Piotrowicz.
Jak sama jednak przyznaje, przełomu w sprawie nie ma. W tym miejscu należy zaznaczyć, że tak jest po kilkudziesięciu miesiącach śledztwa.
Janusz G. spędził początkowo w areszcie śledczym około 290 dni. Nigdy jednak nie przyznał się do winy, choć rozmawiał zarówno z prokuratorem, policjantami i detektywem Krzysztofem Rutkowskim, który także zajmował się tą sprawą i odwiedził oskarżonego w Areszcie Śledczym w Sanoku. Sędziowie uznali jednak, że mężczyzna ma być wypuszczony z aresztu.
Dlatego też oskarżony o zabójstwo Janusz G. od blisko dwóch lat przebywa na wolności. Mieszka nadal w Jaśle. Mężczyzna jest objęty dozorem policyjnym. – Zgłasza się na komisariat i nie ma z nim żadnych problemów – mówi st. asp. Piotr Wojtunik, oficer prasowy jasielskiej policji.
Czy to możliwe, że nastąpiła pomyłka i fatalny zbieg okoliczności, Janusz G. jest niewinny, a stał się jedynie kozłem ofiarnym? Śledczy już nieoficjalnie mówią, że nie ma o tym mowy. Twierdzą, że z niczego się nie wycofują, a jedynie śledztwo jest niesamowicie trudne i ułożenie z całej tej układanki aktu oskarżenia wymaga czasu.
Grzegorz Anton
Super Nowości