Grzechy pasażerów autobusów
„Zmęczone” zakupy, zbyt głośne rozmowy, a czasem nawet smród, czyli… Nigdy nie wiesz, co cię czeka po przekroczeniu drzwi autobusu. Raz jest to świeże powietrze, wolna przestrzeń i cisza, a innym razem nieprzyjemny zapach, tłok i hałas. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda w rzeszowskich autobusach. Jak się ma savoir-vivre w stolicy regionu? Co najczęściej irytuje pasażerów?
Lista „grzeszków” jest długa. Po pierwsze, nieustępowanie miejsc osobom starszym oraz kobietom w ciąży. Oczywiście nie ma żadnej zasady określającej, że uczeń czy student musi zwolnić siedzenie seniorowi, jednak w tym przypadku chodzi o zwykłą kulturę. Spora część młodzieży pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że podróż w pozycji stojącej dla niektórych pasażerów może stać się gehenną. Powinniśmy mieć to na uwadze. – Kiedyś wchodząca do autobusu kobieta z wózkiem była priorytetem, dziś wsiada ona jako ostatnia – zauważa Wiesław, rzeszowski kierowca autobusu w MPK.
Druga sprawa to stawianie bagaży na siedzeniach. Wiele osób prześmiewczo określa to jako efekt „zmęczonych zakupów”, jednak w istocie to spora niedogodność i nieeleganckie zawłaszczanie wolnego miejsca. W tej kategorii prym wiodą głównie osoby starsze.
Nie jesteś u siebie
Następna kwestia dotyczy głośnego puszczania muzyki z telefonu. Tu znowu powracamy do młodzieży szkolnej, która w autobusie niekiedy czuje się jak u siebie w domu i wydaje się zapominać, że komunikacją miejską podróżuje się wraz z innymi, a tym należy się odrobina kultury.
Zbyt głośne rozmowy przez telefon są w stanie zagłuszyć niejedną myśl w głowie połowy podróżujących. Każdy, kto korzysta z komunikacji miejskiej w Rzeszowie na pewno chociaż raz natrafił na pasażera, który zdawał się niemal krzyczeć do słuchawki, nie zwracając przy tym uwagi na zażenowanie pozostałych osób. – Dyskrecja jest ważna. Gdy rozmawiamy, to nie musimy oznajmiać wszystkim znajdującym się w komunikacji miejskiej jak wyglądają nasze sprawy prywatne i intymne – tłumaczy Dagmara Czekańska, rzeszowski ekspert z zakresu savoir-vivre’u.
Niemniej denerwują krzyczące dzieci. Uściślając – nie chodzi nawet o sam fakt, że kilkulatek wierci się na siedzeniu, zbyt głośno rozmawia, płacze czy przeszkadza innym, a raczej o obojętność rodziców, którzy nie zwracając mu uwagi, wręcz dają mu przyzwolenie na takie zachowanie. Jakim więc pasażerem stanie się ów maluch, gdy już dorośnie?
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Kamil Lech
Super Nowości