Kolejny podatek ukryty w cenie paliwa
„Podatek paliwowy” ma wynieść 10 groszy za każdy zakupiony litr benzyny i oleju napędowego. Niewykluczone, że zapłacą za niego kierowcy.
Sejm debatuje nad kwestią wprowadzenia w życie tzw. opłaty emisyjnej. Nowa danina ma pomóc w rozwoju elektromobilności w Polsce i walce m.in. ze smogiem. Na czym będzie polegać? Na doliczaniu do każdego litra benzyny oraz oleju napędowego opłaty w wysokości ok. 10 gr, którą docelowo obciążone zostaną koncerny i importerzy. Jak jednak twierdzą eksperci, zmiany z pewnością wpłyną na kieszenie kierowców.
Projekt ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, który od kilku dni stanowi główny punkt dyskusji spotkał się z olbrzymią niechęcią społeczeństwa oraz sejmowej opozycji. Nowe przepisy zakładają stworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) oraz ustalenie dodatkowej opłaty emisyjnej. Pieniądze z jej tytułu – ok. 10 gr brutto za litr paliwa – przeznaczone zostaną na ochronę środowiska oraz rozwój rynku pojazdów elektrycznych. Mówi się o łącznym zysku nawet 1,7 mld zł rocznie. I tu rodzi się pytanie, kto za to wszystko zapłaci? Przedstawiciele Orlenu i Lotosu zapewniali, że nowa opłata nie odbije się na stawkach paliw przy dystrybutorach, jednak eksperci uważają nieco inaczej. – Obawiamy się, że nowa danina uderzy w kierowców i w efekcie zapłacą oni więcej – mówi dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z E-petrol.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Kamil Lech