Lekarka z Jasła zmarła z przepracowania
Przypadek zmarłej podczas dyżuru lekarki z Jasła nie jest odosobniony. Lekarze w całym kraju pracują ponad normę.
28-letnia lekarka z Jasła zmarła podczas dyżuru w szpitalu. Przepracowała łącznie 24 godziny z dwugodzinną przerwą. Najpierw od 8 do 18 w Krakowie, potem od 18 w Niepołomicach. Dyżur miała skończyć o 8 rano. W trakcie pracy nagle zasłabła i upadła. Nie udało się przywrócić akcji serca i kobieta zmarła. Ciało lekarki zostało przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Jakie są przepisy?
– Czas pracy lekarzy reguluje dział III art. 93. i kolejne ustawy o działalności leczniczej. Odnośnie do 48 godzin pracy lekarzy podstawą prawną jest art. 95. cytowanej ustawy. Natomiast czas pracy wszystkich pracowników, w tym lekarzy, kontrolują kadry oraz PIP – informuje Ewa Solarz z biura Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Rzeszowie.
Sam dyżur lub dyżur zaplanowany po godzinach normalnej pracy może trwać maksymalnie 24 godziny. W każdej dobie pracownikowi przysługuje co najmniej 11 godzin odpoczynku, a w każdym tygodniu 35 godzin. Ministerstwo Zdrowia podaje, że lekarz zatrudniony na podstawie umowy o pracę może wyrazić zgodę na to, by jego tygodniowy wymiar czasu pracy wraz z godzinami nadliczbowymi przekroczył 48 godzin. Maksymalnie może przepracować 78 godzin w tygodniu.
Jak wyglądają realia?
Według informacji zamieszczonych na profilu społecznościowym lekarki z Jasła, miała ona być już po 6 dyżurze (w ciągu 8 dni). Niestety, nie jest to przypadek odosobniony. Od dawna zwraca się uwagę, że lekarze pracują ponad normę. – Sześć dyżurów pod rząd to już jest głupota, ale dwa są na porządku dziennym – przyznaje anonimowo młody lekarz. – Po dyżurze powinno być zejście z dyżuru i po całym dniu pracy powinien być dzień wolny. Kwestia jest taka, że większość z nas idzie do innej pracy w tym czasie i na przykład przyjmuje w poradni do 18, 20 – kontynuuje doktor.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Wioletta Kruk