Rozmaitości i ciekawostki

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

VII Konwent Polskich Winiarzy za nami. Białe wina rozczarowały, czerwone wypadły dużo lepiej. Impreza oceniona została przez uczestników bardzo wysoko. Dla organizatorów, Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia, to ogromna satysfakcja, ale i wyznawanie na przyszłość.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

Przez dwa dni, w minioną sobotę i niedzielę, w przepiękniej scenerii Muzeum Zamku w Łańcucie gościli winiarze z całej Polski. Zjechali na Podkarpacie by wziąć udział w VII Konwencie Polskich Winiarzy. Ta największa tego typu impreza w Polsce co roku odbywa się w innym regionie, zasługującym na to wyróżnienie ze względu na osiągnięcia na niwie krzewienia kultury wina w Polsce. Gospodarzem tegorocznego Konwentu było Stowarzyszenie Winiarzy Podkarpacia, organizatorem merytorycznym tradycyjnie Polski Instytut Winorośli i Wina i Magazyn Wino.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

– Cztery lata temu Konwent odbył się w Jaśle, był bardzo udany, ale już wtedy zamarzyło mi się by kolejny, którego gospodarzem będzie Podkarpacie, odbył się na Zamku w Łańcucie. I moje marzenie się spełniło dzięki pomocy i finansowemu wsparciu Urzędu Marszałkowskiego, Samorządu Województwa i dyrekcji Muzeum Zamek w Łańcucie – podkreśla Roman Myśliwiec, prezes Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, prekursor i największy propagator polskiego winiarstwa.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

Tak jeszcze nigdy nie było

To był rekordowy Konwent, zarówno pod względem liczby winnic biorących w niej udział, jak i zgłoszonych do oceny win. – Ten rekord niekoniecznie jest mocną stroną imprezy, ponieważ zbyt duża liczna win ogranicza czas na szersze omówienie każdego wina. Uczestników wciąż przybywa, będziemy musieli pomyśleć nad zmianą formuły, tak by ten najważniejszy aspekt edukacyjny konwentu można było w pełni zrealizować – podkreśla Myśliwiec.

W tym roku zainteresowanie konwentem przerosło oczekiwania organizatorów. W imprezie udział wzięło 88 winnic z całej Polski, do oceny panelowej zgłoszono 128 win. Degustacja panelowa, podczas której wina były oceniane i komentowane trwała ponad 10 godzin. Mimo zmęczenia uczestnicy nie chcieli jednak zrezygnować z ocenienia wszystkich zgłoszonych win, do końca wytrwale i z wielkim zainteresowaniem wsłuchiwali się w opinie panelu złożonego z czołowych polskich krytyków winiarskich i degustatorów.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

Konwent z założenia nie jest konkursem na najlepsze wina, ocenie poddawane są także wina gorsze, ale dzięki temu winiarze mogą uczyć się rozpoznawać wady, co pozwoli im uniknąć błędów przy winifikacji w przyszłości. Stąd też nie może być mowy o preselekcji win i dopuszczeniu do oceny wyłącznie najlepszych.

– Myślę, ze należy utrzymać taką formułę, ponieważ ludzie więcej wynieśli z krytyki win niż z chwalenia tych dobrych, więcej się nauczyli i chyba tego oczekują. Na pewno czasu na omówienie win było za mało i trzeba się zastanowić nad zmianą formuły, może podzielić imprezę na kilka mniejszych – twierdzi Wojciech Bosak z PIWIW, członek panelu degustacyjnego.

Czerwone górą, białe rozczarowały

Ja wypadła ocena win w tym roku? Większość z ocenianych win pochodziła w rocznika 2011, ocenianego jako wyjątkowo udany. W tym kontekście jakość białych win rozczarowała, zdecydowanie lepiej wypadły wina czerwone. – Wina białe zawiodły na całej linii. Po szczodrym, jak na polskie warunki, roczniku 2011 spodziewaliśmy się świetnych próbek. Tymczasem dojmującą cechą bardzo wielu win była zielona kwasowość wskazująca na niedojrzałe winogrona. Wyglądało tak, jakby winiarzom puściły nerwy i zebrali owoce nim te osiągnęły pełną dojrzałość – twierdzi Tomasz Prange – Barczyński, red. nacz. Magazynu Wino. Nieco inne zdanie ma na ten temat Agnieszka Wyrobek, enolog, także członek panelu degustacyjnego. – Białe wina wypadły gorzej niż się spodziewaliśmy, ale moim zdaniem duża role odegrało tu przygotowanie tych win do Konwentu. Wina białe są bardzie delikatne, trudnej znoszą transport, trudnej znoszą skoki temperatury, wino powinno przynajmniej dwa tygodnie odpoczywać przed degustacją w miejscu gdzie będzie się ona odbywać. Tutaj sporo win przywieziono dzień wcześniej i mylę , że to im zaszkodziło – twierdzi Wyrobek.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

Brakowało także większego udziału win różowych i musujących, które zdaniem fachowców w naszym klimacie idealnie by się sprawdziły. Od paru lat rozwój polskiego winiarstwa bacznie obserwuje Martin Křistek, członek morawskiego Klubu Miłośników Wina Kahan. – Bardzo mi brakowało tych polskich różowych win, które już rok temu pokazały swoją klasę. Winiarze w Polsce wciąż ulegają przekonaniu, że czerwone wina są najbardziej poszukiwane, więc należy właśnie takie robić, ale zrobione z tych samych odmian wina różowe, miałyby moim zdaniem jeszcze wyższą jakość – podkreśla Křistek. Na brak różowych win narzekali także pozostali degustatorzy.

– Dla mnie nie do przecenienia jest fakt, że co roku przybywa uczestników Konwentu, że mogę spotkać się z nowymi winiarzami, w zasadzie z każdego zakątka Polski. W tym roku jestem bardzo podbudowany tak dużą liczbą winnic nowych, które po raz pierwszy wzięły udział w Konwencie. Dzięki temu mam dużo większy zasób informacji, o tym co się dzieje w różnych częściach Polski, jeśli chodzi o inwestycje winiarskie – podkreśla Mariusz Kapczyński, red. naczelny portalu vinisfera.pl, członek panelu degustacyjnego.

Organizatorom udało się wypełnić także niezwykle ważny aspekt integracyjny Konwentu, co podkreślali mocno uczestnicy imprezy.
Co dalej z polskim winiarstwem?

– Mimo dobrego rocznika nie miałem poczucia skoku jakości. W maratońskiej degustacji win nie było momentu olśnienia; nie czułem też specjalnie regionalnej charakterystyki poszczególnych win, choć w konwencie udział wzięli winiarze z siedmiu regionów o ustalonej pozycji i kilka winnic z miejsc spoza tradycyjnej mapy winiarskiej Polski – podkreśla Prange – Barczyński.

Przez dwa dni w Łańcucie lało się wino

– Mam głęboką nadzieję, że polscy winiarze nie zatrzymają się w połowie drogi. Mówi się, że mamy w kraju 1000 ha winnic i mnie więcej tylu winiarzy. Do tej pory swoją działalność w Agencji Rynku Rolnego zarejestrowało raptem 26 producentów. W lipcu dowiemy się ilu doszło w ostatnim roku. trudno jednak nie odnieść wrażenia, że wielu winiarzy nie jest zainteresowanych komercjalizacją swojej produkcji. Tymczasem, co powtarzam od lat, tylko komercjalizacja i związana z nią profesjonalizacja (czytaj: edukacja, inwestycje w sprzęt i winnice, etc.) działań winiarskich może doprowadzić do sukcesu. Czas na oddzielenie działkowców i tych, którzy w swej działalności chcą się zmierzyć z rynkiem. Czas wreszcie zacząć porównywać się z innymi – i nie mam tu na myśli sąsiadów zza miedzy czy innego polskiego regionu winiarskiego, ale kontekst międzynarodowy.

Ewa Wawro
Sekretarz Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Back to top button
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x