Burmistrz Jasła Maria Kurowska dyscyplinuje radnych

– Nie pozwolę więcej, aby moja osoba była narażana na takie ataki – tak na sesji dyscyplinowała radnych burmistrz Kurowska.

– To atak na demokrację i pomylenie kompetencji – zareagowali radni.

Była pyskówka, były ataki personalne, było gorąco od wzajemnych zarzutów. W wolnych wnioskach Maria Kurowska najpierw zaatakowała radnych, którzy tydzień temu brali udział w spotkaniu z nauczycielami i rodzicami ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Jaśle.

– Panowie, po coście tam poszli? – pytała ostro. – Mnie jest wstyd za to wszystko, coście tam zrobili.

Spotkanie dotyczyło planowanych zmian systemu edukacji w mieście. Nie zgadzają się z nimi organizatorzy spotkania i oczekiwali otwartych wyjaśnień w tej spawie.

foto. M. Dybaś

Pani burmistrz nie przyszła jednak na to spotkanie.

– Mam wszystko na taśmie, wszystkiemu się bardzo dokładnie przyglądam, będziecie to wszystko dementować i prostować, bo ja sobie więcej panowie na to nie pozwolę – grzmiała groźnie do mikrofonu.

Komisja Rewizyjna też skarcona

To nie jedyne zarzuty kierowane w tym dniu publicznie do radnych. Pani burmistrz ostro zaatakowała Komisję Rewizyjnej.

– Protokół pokontrolny ma 800 stron, jest w 4 egzemplarzach, a większość to ksero kontrolowanych dokumentów. To ewenement w skali państwa i moi prawnicy się tym zajmą – zapowiedziała Kurowska. – Pan przesadził i w tej chwil odpowiednie organy zajmą się panem – mówiła do radnego Czeluśniaka, który przewodniczył zespołowi kontrolującemu wydział administracyjny UMJ.

Kto kogo ma prawo kontrolować?

– To zachwianie proporcji i kompetencji między organem wykonawczym, a uchwałodawczym – mówił Leszek Znamirowski, przewodniczący KR. – Nie może być tak, że burmistrz kontroluje Komisje Rewizyjną czy Radę Miasta. To Komisja Rewizyjna jest ustawowo powołana do kontroli. Zachwiane tych proporcji jest niebezpieczne dla demokracji – podkreślał Znamirowski.

– Nie było w żadnej kadencji rady takich sytuacji jak dzisiaj – oburzał się radny Zdzisław Dziedzic.

Nie pierwszy raz

– To nie pierwsza próba dyscyplinowania radnych przez panią burmistrz. Powszechnie znane są przypadki wzywania radnych „na dywanik” i grożenia palcem – mówi Czeluśniak.

– Na jednym z takich spotkań ja i jeszcze kilku innych radnych byliśmy karceni za to, że głosowaliśmy inaczej, niż pani burmistrz chciała – przyznaje Stachaczyński – Już czwartą kadencję jestem radnym i nigdy, żadnemu burmistrzowi, nie tłumaczyłem się ze swoich głosowań i teraz też nie będę – podkreśla.

Ewa Wawro
Nowiny24.pl