Mundurowi kończą protest… i narzekają
Funkcjonariusze wściekli. Porozumienie z MSWiA znacznie gorsze niż się spodziewali.
W czwartek późnym wieczorem, przedstawiciele protestujących mundurowych podpisali porozumienie z MSWiA. Związkowcy szli na rozmowy z sześcioma postulatami – resort spełnił tylko trzy, z których dwa były już w odrzucanych propozycjach sprzed kilku tygodni. Policjanci wywalczyli podwyżkę – 655 zł, prawo do emerytury bez wymogu osiągnięcia 55. roku życia i pełnopłatne nadgodziny. Sukces? Ciekawe czyj?- pytają niezadowoleni funkcjonariusze. A na policyjnych forach internetowych powtarzają słowa: „żenada”, „gorzej niż w ostatniej propozycji ministerstwa”, „katastrofa”. Tłumaczymy, skąd ich niezadowolenie.
– Związki zawsze konsultowały porozumienie ze stroną społeczną. Tu nie było żadnej konsultacji. To co dostali na stół, podpisali i tyle – komentuje jeden z podkarpackich policjantów. – Co to za związkowiec, który krzyczy, żąda rozmowy, a potem podpisuje, to co mu dają? I dlaczego do rozmów nie zaproszono Służby Więziennej? – pyta.
Porozumienie zakłada m.in. podwyżki dla funkcjonariuszy, w przeciętnej miesięcznej wysokości 655 zł brutto na etat (wraz z nagrodą roczną) od początku 2019 r., oraz o 500 zł brutto od początku 2020 r. – Wystarczy zrobić proste działanie: 2240 zł +655 zł – 18 proc. -2240 zł = 330 zł. To ma wejść do podstawy i zostać opodatkowane – tłumaczy funkcjonariusz. – Młodzi policjanci może tego nie widzą, ale starsi są zbulwersowani.
Oprócz podwyżki od 1 lipca 2019 r. rząd obiecał również płatne nadgodziny. Początkowo ma być stosowany jednak 6-miesięczny okres rozliczania nadgodzin. „Będzie to w praktyce wyglądać tak że przez 5 miesięcy pracujemy non stop. Potem dostaniemy 3 tygodnie wolnego i wszystko się zrównoważy. Ponadto nadgodziny w naszych formacjach zbija się w tak długim okresie bardzo łatwo. Przykład: pracując na „dwunastkach” raz na jakiś czas zastąpimy te służby „ósemkami” i godziny spadają – wyjaśnia na jednym z forum policjantka.
Strona rządowa nie zgodziła się na pełną wypłatę za czas zwolnienia lekarskiego nieprzekraczającego 30 dni. Zdaniem związkowców w sytuacji, gdy chorowało tylu funkcjonariuszy, negocjowanie tego postulatu było to niemożliwe. A przecież przepisy obowiązywałyby przecież od przyszłego roku.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Wioletta Kruk