Spędził z senatorem Zającem ostatni wieczór przed wylotem. "Pożyczył ode mnie krawat"
Senator Zdzisław Pupa, przyjaciel Stanisława Zająca
Zdzisław Pupa był ostatnim, który spędził z senatorem Zającem wieczór poprzedzający wylot do Katynia. Był ostatnim, który widział go żywego wsiadającego do samolotu. Po katastrofie był tym, który rozwiewał tlące się nadzieję, że Stanisław Zając nie znajduje się na pokładzie prezydenckiego Tupolewa 154 lecącego do Smoleńska.
Dzień przed wylotem Stanisław Zając był w Warszawie, występował w senacie, gdzie wygłosił przemówienie na temat ofiar Katynia. Później spotkał się w domu poselskim z przyjaciółmi.
Pożyczył ode mnie krawat
Wieczorem przed wylotem do Smoleńska Stanisław Zając spotkał się ze Zdzisławem Pupą i senatorem Władysławem Ortylem.
– Stasiu powiedział, że potrzebuje krawat. Popatrzył na mój i powiedział, że taki byłby dobry. Ja mu zaproponowałem, że mam też inne, że może sobie wybrać. Przyszedł do mnie do pokoju i dobrał sobie taki ciemniejszy. Powiedział, że będzie dobry – opowiada Zdzisław Pupa.
Poranek przed wylotem
Po spotkaniu z senatorem Ortylem Stanisław Zając poprosił swojego kolegę o przysługę, aby ten następnego dnia obudził go, żeby przypadkiem nie zaspał.
– Słuchaj, ja mam nastawiony budzik na 5.00, jak się obudzisz to zadzwoń do mnie, żebym przypadkiem nie zaspał – prosił senatora, Stanisław Zając – Jednak tak się złożyło, że ja miałem budzik nastawiony kwadrans po 5.00 i Stasiu do mnie zadzwonił, wyrwał mnie ze snu 12 po 5.00.
Obaj rozmawiali ze sobą również przed wyjazdem na lotnisko.
– Zadzwoniłem do niego na komórkę, powiedział mi, że mają umówiony samochód 10 minut po 6.00. Gdy rozmawialiśmy, Stasiu czekał właśnie na samochód z panią poseł Bochenek i panią senator Fetlińską, który miał zawieść ich na lotnisko.
Miejsce w ostatniej chwili
Senator Stanisław Zając znany był z tego, że z wieloma osobami znał się bardzo dobrze, odwiedzali go w domu. Tak, jak chociażby para prezydencka. I to właśnie z prezydentem i minister Gęsicką senator chciał omówić pewne sprawy, dlatego zależało mu na wspólnym wylocie. Niemal w ostatniej chwili dostał miejsce w samolocie prezydenckim.
– Jeszcze w czwartek powiedzieli mu, że nie ma miejsca dla niego. Był rozczarowany tym, bo to miejsce miało być już wcześniej zabezpieczone. Potem się jednak okazało, że to miejsce na niego czeka. Skorzystał. Poleciał…
„Widziałem jak samolot kołował na pas startowy”
Senator Zdzisław Pupa, niemal do ostatniej chwili przed wylotem był w kontakcie telefonicznym z senatorem. Stanisław Zając gdyby tylko zrezygnował z lotu, napewno by oddzwonił do swojego kolegi.
– Byliśmy w bardzo dobrym kontakcie. Gdyby nie pojechał, to by mi oddzwonił. Widziałem jak samolot kołował na pas startowy – mówi Zdzisław Pupa.
„Tak, Staszek jest na pokładzie”
Kiedy samolot prezydencki rozbił się, senator nie mógł uwierzyć. Był jednym z pierwszych, którzy wiedzieli, że Stanisław Zając był na pokładzie. To do niego zaczęli dzwonić członkowie rodziny, przyjaciele, koledzy Stanisława Zająca. To on mówił: „tak, Staszek jest na pokładzie.”
Był sercem oddany Podkarpaciu, a w Jaśle zakochany
Senator wspomina Stanisława Zająca, jako człowieka niezwykle kompetentnego i zakochanego w Jaśle.
– Był sercem oddany Podkarpaciu, a w Jaśle zakochany. Myślał tylko co można dobrego dla tego Jasła zrobić. Miał autorytet. Dla niego były najważniejsze problemy zwykłych ludzi. Do jego domu przychodziło mnóstwo ludzi. Zawsze miał dla nich czas. Był cierpliwy nawet gdy ktoś się do niego zwracał w wydawałoby się błahych sprawach. Zawsze wysłuchał, starał się pomóc – wspomina senatora Zająca, senator Zdzisław Pupa.
Kuba Kowalczyk
Jaslonet.pl
Z końcówką tego artykułu nie zgadzam się !
z czym konkretnie że artykuł napisał Kuba Kowalczyk czy z Jaslonet.pl?
Panie Pupa!Przestań pan z tym krawatem,na legendy jeszcze nie czas.Może lepiej chwila zadumy,refleksji i modlitwy…
Tak nie zgadzam sie z tym (koniec artykulu -myslal tylko co mozna dobrego dla Jasla zrobic)nie ma tego wiele .
niewiem oczym myślicie z tym krawatem ale wy poprostu jeszcze łzy nie puściliście za TYCH ktuży zgineli
radek swoim komentarzem zasłużył na złotą czcionkę, tyle błędów w krótkim zdaniu
Bez gloryfikacji!
„De mortuis aut bene, aut nihil”
dobry zwyczaj – nie pożyczaj.
Panie senatorze.Więcej taktu
Tu taka tragedia, a tu o krawacie. Poziom na wysokości d..y!
Ale jestescie prymitywni,najgorsze jest to ,ze nie zdajecie sobie z tego sprawy.
po co panu Pupie tyle krawatów ?
Pan Pupa.