O zorzy polarnej, parujących basenach pod gołym niebem i przysmakach, które są wyzwaniem dla zmysłów opowiadał na spotkaniu Klubu Podróżnika Remigiusz Gogosz.
Przedstawione zostało również codzienne życie na wyspie i islandzką kuchnię. Na śniadanie Islandczycy jedzą skyr, potrawę z przegotowanego mleka zmieszanego z twarogiem i z wystudzonym chudym mlekiem. Przysmakiem jest sfermentowane mięso rekina oraz wędzone mięso baranie hangikjöt z młodymi ziemniakami, grochem i sosem. Prawie żaden dom nie posiada plastikowych okien. Wszystkie są stare, drewniane, wypełnione szybami. Przyczyną jest najprawdopodobniej ogrzewanie, które jest darmowe i czynne przez cały rok. Komunikacja miejska jest zła i dobra zarazem. Zła dlatego, że autobusy jeżdżą co 20-30 minut i tylko do godziny 22. Dobra, ponieważ mając przesiadkę nigdy nie czeka się na kolejny dłużej niż 5 minut. Młode dziewczyny prawie w ogóle nie chodzą w spodniach. Noszą spódniczki, spódnice, krótkie spodenki i pod to ciepłe getry. Bardzo popularnie i tanie są odkryte baseny. W przeliczeniu za 9 zł można siedzieć cały dzień w wodzie. Temperatura w odkrytym basenie jest stała, to około 29-30 stopni. Są też wanny z gorącą wodą, najzimniejsza ma 36-38 stopni, najcieplejsza 43-45. Ludzi jest jednak dużo. Wszystko dookoła paruje, jest zimno, jest ciemno i widać księżyc z gwiazdami.
Na zakończenie zebrani obejrzeli oryginalną grę wikingów Hnefatafl, podziwiali zdjęcia zorzy polarnej w Reykjaviku oraz degustowali wędzonego dorsza, który lepiej smakował niż pachniał.
MBP Jasło
Subscribe
0 komentarzy