Czeka nas rewolucja antykorupcyjna
Zmiany mogą negatywnie wpłynąć m.in. na komfort pracowników oraz przedsiębiorców.
Większe pieniądze dla CBA, ogromne kary dla przedsiębiorców, powołanie nowej funkcji „sygnalisty” oraz szersza lustracja majątkowa – tak w skrócie wygląda projekt ustawy o jawności życia publicznego, która w zamyśle walczyć ma z korupcją i pozwolić chronić osoby pomagające ją wykryć. Eksperci zastanawiają się jednak, czy po jej wdrożeniu nie będzie dochodziło do nadinterpretacji i czy pracownicy państwowi nie będą zbyt prześwietlani.
Wszystkie zmiany zawarte w projekcie ustawy ujęto w imię walki z korupcją. I tak średnie przedsiębiorstwa zobowiązane będą do wprowadzenia procedur antykorupcyjnych. Co jeśli firma odmówi wdrożenia takiego rozwiązania? Czeka ją kara w wysokości nawet… 10 mln zł. – Jest to działanie pijarowe – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – To następny element walki z przedsiębiorcami i nie wiem dlaczego kolejny rząd się do tego przykłada – dodaje. Drugą nowością ma być powołanie instytucji „sygnalisty”, czyli osoby informującej o korupcji w miejscu swego zatrudnienia. Będzie ona chroniona przez prokuratora i tym samym nie będzie można zmienić jej warunków umowy bez jego zgody. I tu pojawiają się obawy o nadużycia, które mogą przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu reszty pracowników. – Nagle okaże się, że mamy milion sygnalistów – zwraca uwagę Kaźmierczak.
Więcej kompetencji dla CBA
Zmiany będą dotyczyć także CBA, które otrzymać ma większe fundusze. Dodatkowe środki mogą wiązać się z wyższą liczbą pracowników oraz poszerzeniem wachlarza ich kompetencji. – Budżet nie jest zatwierdzony i rzeczywiście może być zwiększona liczba etatów – wyjaśnia Piotr Kaczorek z biura komunikacji społecznej CBA. Niepokojąca wydaje się być również możliwość lustracji majątkowej sporej części obywateli m.in. z Podkarpacia pracujących dla państwa. Więcej osób będzie musiało przygotować oświadczenia majątkowe, które co ciekawe trzeba będzie aktualizować… na bieżąco. Procedury te obejmą m.in. pracowników rad nadzorczych banków państwowych oraz towarzystw emerytalnych, sędziów, komorników, lekarzy ZUS, niektórych służb mundurowych, rektorów uczelni publicznych i wielu innych podmiotów. – Obawiam się tego, że wysokość moich zarobków będzie upubliczniona – tłumaczy pan Stanisław, mieszkaniec Rzeszowa. Nowe regulacje już wywołują sporo kontrowersji, jednak wciąż nie wiadomo, kiedy ostatecznie wejdą w życie.
Kamil Lech
Super Nowości