Chcą do salonu
Salony urody oraz pół miliona zatrudnionych w nich ludzi nie mają aktualnie żadnych przychodów.
Otwarte żłobki, przedszkola, galerie handlowe, muzea i inne instytucje kultury – to najważniejsze zmiany związane z łagodzeniem obostrzeń, które właśnie wchodzą w życie. W kolejnym etapie nie uwzględniono jednak salonów kosmetycznych, fryzjerskich czy tatuażu. Ich właściciele i pracownicy nie mają wątpliwości, że powinny zostać uruchomione już teraz. – Fryzjerzy czy kosmetyczki, a już na pewno tatuażyści utrzymują standardy na poziomie gabinetów lekarskich – podkreślają. I dołączają do ogólnopolskiej akcji „Chcę do salonu”.
To odpowiedź na działania rządu, która ma zwrócić uwagę na sytuację branży hair & beauty. Polega ona na zmianie zdjęcia profilowego w mediach społecznościowych na fotografię z… torbą na głowie. To właśnie symbol akcji. Włączyli się do niej polscy styliści, salony oraz klienci. Bo nie tylko fryzjerzy, kosmetyczki i barberzy chcą wrócić do pracy, ale chcą tego także sami konsumenci.
„Pomóż nam podnieść świadomość o problemach fryzjerów, kosmetologów, stylistów i tatuażystów. Salony, gabinety oraz pół miliona zatrudnionych w nich ludzi nie mają aktualnie żadnych przychodów”– czytamy na stronie internetowej organizatorów. Podkreślają, że przedłużanie tego stanu doprowadzi do bankructwa wielu zakładów i znacznego wzrostu bezrobocia. Przypomnijmy, że zgodnie z planami rządu, otwarcie salonów ma nastąpić w trzecim etapie odmrażania gospodarki. Większość z nich nie funkcjonuje już od połowy marca.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
wk