Którzy posłowie to lenie, a którzy pracusie?
Obowiązki posła wiążą się nie tylko z pracą w terenie i podejmowaniem interwencji zgłaszanych przez mieszkańców, ale także z zaangażowaniem w działanie Sejmu. Postanowiliśmy prześwietlić parlamentarzystów z Podkarpacia i sprawdzić, kto najchętniej, a także najrzadziej wypowiadał się, brał udział w głosowaniach oraz interpelował.
IX kadencja Sejmu rozpoczęła się 12 listopada 2019 r. W wyborach parlamentarnych Polacy wybrali 460 posłów, z czego 27 z Podkarpacia. Politycy często z łatwością deklarują swoją gotowość do pracy, lecz nie wszyscy są szczególnie aktywni. Jak sytuacja wygląda w naszym regionie? Wzięliśmy pod lupę parlamentarzystów z naszego województwa. W zestawieniu nie znalazła się obecna wojewoda Ewa Leniart, która mandat posła pełniła jedynie dwa miesiące.
Politycy chętnie głosują
Najważniejsza „broń” każdego parlamentarzysty? Możliwość głosowania. To dzięki niemu podejmuje się uchwały i ustanawia prawo. Posłami, którzy dotychczas najregularniej głosowali w trakcie tej kadencji Sejmu byli Adam Śnieżek (PiS)
– 99,83 proc., Marek Kuchciński (PiS) – 99,77 proc. oraz Fryderyk Kapinos (PiS) – 99,77 proc. Tym politykom niezwykle rzadko zdarzało się opuszczać posiedzenia Sejmu. Kto z kolei pozwalał sobie na nieco więcej przerw? Grzegorz Braun (Konfederacja) – 88,05 proc., Stanisław Tyszka (poseł niezrzeszony) – 94,49 proc. oraz Piotr Uruski (PiS) – 95,76 proc. Obserwując jednak różnice procentowe pomiędzy politykami, gołym okiem widać, że nie są one na tyle duże, aby móc któremukolwiek wystawić czerwoną kartkę.
Kto lubi przemawiać?
Lew Tołstoj mawiał, że „często najmądrzejszą odpowiedzią jest milczenie.” W polityce te słowa nie do końca mogą się sprawdzać, szczególnie gdy na tapecie jest wiele ważnych i palących tematów. Od początku obecnej kadencji wystąpień na posiedzeniach Sejmu było sporo. Jak w tym aspekcie wypadają podkarpaccy posłowie? Bezdyskusyjnym liderem w wystąpieniach sejmowych jest Grzegorz Braun (Konfederacja), który aż 190 razy artykułował swoje myśli. Chętnie głos zabierała także Krystyna Skowrońska (KO), która może pochwalić się 88 wystąpieniami. Wiele przemówień zaliczyli także Rafał Weber (PiS) – 43 oraz Mieczysław Kasprzak (Koalicja Polska/PSL) – 42. Nie wszyscy jednak są skorzy do dzielenia się swoimi przemyśleniami albo zwyczajnie preferują inną formę wypełniania mandatu. Jak zaznaczają politycy, „nie powinna liczyć się ilość, ale jakość”. Trudno jednak o jakość, gdy u niektórych posłów nie odnotowano ani jednego wystąpienia. Internetowa strona sejmowa wskazuje, że w tym gronie znajdują się m.in. Marek Kuchciński (PiS) czy Zbigniew Chmielowiec (PiS). Zaledwie raz przemawiała Maria Kurowska (PiS).
Pytać to nie grzech…
Sprawdziliśmy aktywność podkarpackich posłów także pod kątem wystosowanych interpelacji. Chodzi o popularne „zapytania” skierowane do rządu lub resortów. Który poseł z naszego regionu jest najbardziej dociekliwy? Liderem została Krystyna Skowrońska (KO), która pytała 666 razy. Zaraz za nią uplasowała się Joanna Frydrych (KO) z 507 interpelacjami oraz Marek Rząsa (KO) z 415. Nie wszyscy politycy uznali jednak, że pisemne pytania to odpowiednia forma wypełniania mandatu. Z rejestru sejmowego wynika, że ani razu pytań nie wystosowali Rafał Weber (PiS) oraz Andrzej Szlachta (PiS). Niewiele lepsi byli: Piotr Babinetz (PiS), Marcin Warchoł (PiS) oraz Kazimierz Gołojuch (PiS), którzy interpelowali zaledwie raz.
O czym warto pamiętać? Obowiązki posła to nie tylko udział w głosowaniach sejmowych, wypowiadanie się z mównicy czy pisanie interpelacji. Często wielu parlamentarzystów wypełnia swój mandat głównie pracą w terenie. Mowa o podejmowaniu interwencji, przyjmowaniu wyborców w biurach poselskich, organizowaniu konferencji prasowych czy nagłaśnianiu lokalnych tematów. Wniosek? Statystyki zaangażowania sejmowego mogą być jedną z form miary pracy polityka, ale z pewnością nie jedyną. Warto o tym pamiętać, szczególnie w trakcie pandemii.
Kamil Lech
Super Nowości