Śmiech, piski, okrzyki i brawa, którymi dzieci reagowały na akcję przedstawienia „Pinokio”, wypełniły w środę (20 bm.) salę widowiskową Jasielskiego Domu Kultury. Pierwszy spektakl tegorocznych Jesiennych Spotkań z Teatrem wystawił Teatr „Maska” z Rzeszowa. Podczas dwóch seansów obejrzało go blisko tysiąc dzieci z młodszych klas szkół podstawowych i z przedszkoli oraz ich opiekunów.
Znana bajka Carlo Collodiego, w interesującej inscenizacji rzeszowskich artystów zrobiła na młodych widzach duże wrażenie. Reżyser Zbigniew Głowacki wybrał najciekawsze fragmenty z napisanej w XIX wieku historyjki, dzięki czemu akcja toczyła się wartko, a jej zwroty nie pozwoliły dzieciom nudzić się ani przez moment. Tekst został wzbogacony piosenkami i świetną choreografią, a ekspresyjna gra aktorska w żywym planie i kukiełkami, ułatwiła maluchom zrozumienie treści.
Dzieciaki z zapartym tchem śledziły niezwykłe przygody drewnianego chłopca-pajacyka, który przez swą bezmyślność i zarozumialstwo co chwilę wpadał w jakieś tarapaty. Mocno przeżywały niewesołe przygody Pinokia, przejmowały się jego losem, gdy po raz kolejny nie potrafił wyciągnąć wniosków ze swojego postępowania i cieszyły, gdy zaczął się zmieniać. A przy okazji dowiedziały się, że w życiu najważniejsza jest przyjaźń i miłość, a w swych wyborach trzeba się kierować sercem i rozumem. Natomiast pieniądze, do których posiadania Pinokio na początku tak dążył, dobrze jest mieć, ale nie zdobędzie się dzięki nim prawdziwych przyjaciół, a co najwyżej fałszywych, których właśnie pieniądze przyciągają. Ponadto nie rosną one na drzewach, czy na „polu cudów”, tylko trzeba na nie ciężko pracować. Młodzi widzowie zobaczyli też, że niesłuchanie dobrych rad życzliwych znajomych, a zamiast tego obdarzanie zaufaniem osób nieznanych, udających przyjaciół może mieć zgubne skutki.
Kiedy po wielu niemiłych doświadczeniach Pinokio stał się rozsądnym, dobrym i kochającym ojca chłopcem, a wróżka zamieniła go w nagrodę za dobre sprawowanie i odwagę w prawdziwego człowieka z krwi i kości, dzieci odetchnęły z ulgą. Gdy w ostatniej scenie ojciec Pinokia, stary stolarz Dżepetto oraz pozostałe postacie sceniczne żegnały odmienionego młodzieńca wyjeżdżającego z domu w świat, ale już nie na poniewierkę, na sali można było usłyszeć dziecięce głosiki wrórujące aktorom: „dowidzienia Pinokio”.
JDK
otoz NIE, drogie dzieci..Pinokio przede wszystkim KLAMAL! : )