Dębowiec: Z potrzeby serca…
DĘBOWIEC. Ali sfinansowali zakup implantu ślimakowego, Markowi kupili wózek elektryczny, Madzi – pompę insulinową. Ponad siedmiuset podopiecznym dali stypendia, a ponad dziesięciu tysiącom dzieci i młodzieży zapewnili dożywianie. To wszystko jest tylko namiastką tego, co księża saletyni robią dla najmłodszych.
Fundusz Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette od 12 lat prowadzą księża saletyni. Swoją opieką obejmują dzieci ubogie, w trudnej sytuacji życiowej i materialnej, poszkodowane przez życie i osierocone. – Nasz fundusz ma zasięg ogólnopolski i z pomocą docieramy wszędzie tam, gdzie jest ona potrzeba. Opieką obejmujemy dzieci i młodzież z rodzin wielodzietnych, dzieci niepełnosprawne oraz rodziców samotnie wychowujących dzieci – mówi ks. Krzysztof Samborski, dyrektor Funduszu.
Pochylają się nad potrzebującymi
– Matka Boża z La Salette, która pochyliła się nad 11-letnim Maksymilianem i 15-letnią Melanii wskazała nam cel działalności funduszu. Kontynuujemy Jej dzieło i troszczymy się o dzieci i młodzież – wyjaśnia ks. Krzysztof.
Fundusz założony w 1998 roku przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy Saletynów, wspomaga biedne dzieci, zapewniając im stypendia, zapomogi, dary rzeczowe, dożywianie oraz wypoczynek podczas wakacji, ferii zimowych i weekendów. Od kilku lat pomaga też dzieciom niepełnosprawnym, prowadząc zbiórki pieniężne na zakup specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego.
– Pomogliśmy Ali, dla której udało się kupić implant ślimakowy ułatwiający dziewczynce słyszenie, Markowi z Trzcinicy koło Jasła kupiliśmy wózek elektryczny, Madzi – pompę insulinową. Lista jest dość długa, bo potrzeb nie ubywa. Bardzo dużo dzieci jest w potrzebie. Staramy się pomóc wszystkim, którzy z taką prośbą do nas wystąpią – mówi dyrektor Funduszu Pomocy Dzieciom i Młodzieży.
(…)
Szczegóły w numerze – strona 17.
/wzs/
Nowe Podkarpacie
szlachetni ludzie,
To nie księża sfinansowali tylko parafianie i darczyńcy !! księża się tylko pod tym podpisują !! SWOJEGO GROSZA nie dali !!
proste, że to nie z ich pieniędzy, bo to przecież księża zakonni – nie mają swojej kasy. Ale zorganizowanie takiej pomocy jest na pewno o wiele trudniejsze niż tylko wyłożenie swojej kasy jak się ma. Jak by nie oni to te pieniądze leżałyby dalej u darczyńców w kieszeniach, a dzieci nie dostałyby pomocy. Przyłączmy się do akcji zamiast narzekać