Po raz pierwszy od lat nauczyciele nie dostaną podwyżek?

Wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz od kilku lat belfrowie nie będą mogli liczyć na wzrost wynagrodzeń. Mniejszy ma być też fundusz na nagrody za osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze. – Dla nas bez podwyżek pensji, ale ze sporymi podwyżkami na rynku – komentują nauczyciele. A związkowcy zamierzają jeszcze powalczyć.
Kluczowa jest zapisana w projekcie kwota bazowa dla nauczycieli, na podstawie której oblicza się wynagrodzenie przysługujące na poszczególnych stopniach awansu zawodowego.
Ustawa budżetowa na 2021 r. zakłada utrzymanie kwoty bazowej na tym samym poziomie – 3537,80 zł. Ile minimalnie (brutto) otrzymają belfrowie? Nauczyciel stażysta – 2949 zł; nauczyciel kontraktowy – 3 034 zł; nauczyciel mianowany – 3445 zł; a nauczyciel dyplomowany – 4046 zł.
Reakcje pracowników szkół były łatwe do przewidzenia. „Dla nas bez podwyżek pensji ale ze sporymi podwyżkami na rynku: energia, paliwo, pieczywo itp. Ile realnie warte będą nasze zarobki…. chyba jednak mniej”
– komentują na forach internetowych belfrowie. „Nie piszcie już o tych podwyżkach, bo i tak większość ludzi uważa, że powinniśmy pracować za darmo, a do garnka wrzucać ideały i pokrojoną na drobno Siłaczkę” – nie kryją rozgoryczenia.
– W ustawie budżetowej faktycznie nie ma zagwarantowanych środków. Zresztą pan premier powiedział, że w sferze budżetowej podwyżek nie będzie. Związek Nauczycielstwa Polskiego przedstawił swoje stanowisko i jednoznacznie zaprotestował przeciwko takiemu działaniu ze strony rządu – mówi Stanisław Kłak, prezes ZNP na Podkarpaciu.
Związkowcy zamierzają jeszcze rozmawiać z senatorami i przekonać ich do wzrostu kwoty bazowej o 10 proc.
Mniej na nagrody
Obecny rok dla pracowników edukacji może być trudny również z innego powodu. Zgodnie z ustawą okołobudżetową, mniej będzie środków na nagrody oraz doskonalenie zawodowe nauczycieli.
– Sprawa nie jest jednoznaczna. Gdy zaczęła się awantura odnośnie do zapisów w ustawach antykryzysowych, nawet minister finansów stwierdził, że problem nie dotknie jednostek samorządowych, a raczej instytucje rządowe, takie jak ministerstwa czy urzędy wojewódzkie – komentuje Stanisław Kłak. I dodaje: – My już dziś możemy powiedzieć, że jest kilka samorządów na Podkarpaciu, gdzie nie wdrożono nagród. Samorządy tłumaczyły się inwestycjami i trudną sytuacją finansową ze względu na pandemię. Jak informuje, ustnie polecono dyrektorom, by nie składali wniosków o nagrody. Szefowie szkół się na to godzili.
W przypadku wydatków samorządów na oświatę wszystko rozbija się zawsze o jedno – subwencja jest niewystarczająca. – Z pewnością jest niska, ale zobaczmy, ile samorządy wydają na sprzątanie, energię, czy ogrzewanie? Przecież szkoły nie funkcjonują. W nauczaniu zdalnym koszty związane z nauczaniem ponosi nauczyciel. On musi kupować papier, tusz, sprzęt. Na to pieniędzy ze szkoły nie dostaje. A za 500 zł z programu niewiele może kupić – nie ma złudzeń prezes Kłak. W jego ocenie pedagodzy, którzy są w trudnej sytuacji powinni liczyć na pomoc, np. w postaci nagród. – Są rodziny nauczycielskie, które mają trójkę dzieci w wieku szkolnym. Wszyscy muszą mieć komputery, a w domu jest jeden lub dwa. Dlaczego nikt o tym nie mówi? – pyta.
wk
Super Nowości