r e k l a m a
Przegląd mediów

Strajk pielęgniarek podczas IV fali pandemii?

Czarny scenariusz, w którym sanockie pielęgniarki odchodzą od łóżek pacjentów, może ziścić się jesienią, podczas IV fali pandemii koronawirusa. Kością niezgody są nierealizowane ich zdaniem zapisy porozumienia sprzed 3 lat, dotyczące regulacji wzrostu wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. – My naprawdę jesteśmy już zmęczone tą sytuacją. Skoro kierownictwo szpitala i zarząd powiatu ignorują nasze sygnały i apele, nie pozostawiają nam wyjścia i sami prowokują do podjęcia bardziej radykalnych działań – przekonuje Małgorzata Sawicka, szefowa Związku Pielęgniarek i Położnych w sanockim szpitalu.

26 października kończy się obowiązujące od trzech lat porozumienie, zgodnie z którym sanockie pielęgniarki nie mogą strajkować. Dokument został podpisany w 2018 r. po trwającym 10 dni strajku głodowym pielęgniarek i położnych przez kierownictwo sanockiego szpitala, zarząd powiatu sanockiego i przedstawicielki pielęgniarskiego związku. Zawarte w nim zapisy miały regulować wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. – Problem w tym, że w ubiegłym roku dyrektor szpitala zaczął naliczać dodatki niezgodnie z zapisami porozumienia, na co nie ma naszej zgody – mówi Małgorzata Sawicka. – Chciałabym podkreślić, że w trakcie podpisywania porozumienia nikt z kierownictwa i zarządu nie zgłaszał wówczas zastrzeżeń do zawartości porozumienia i regulacji, jakie zostały w nim zawarte odnośnie do wskaźników, zgodnie z którymi mają rosnąć nasze pensje. Teraz kierownictwo szpitala nie przestrzega zasad, na które samo się zgodziło, a starosta i zarząd powiatu chowają głowę w piasek, udając, że problemu nie ma, a problem jest i będzie narastał – dodaje szefowa pielęgniarskiego związku.

Dyrektor: – Porozumienie zgodne z jego zapisami
Kilkukrotne spotkania przedstawicielek związku z kierownictwem szpitala nie przyniosły przełomu. Grzegorz Panek, dyrektor sanockiej placówki, pytany przez nas o sprawę, stoi na stanowisku, że żadnych przepisów nie łamie i realizuje porozumienie zgodnie z jego zapisami. Tymczasem pielęgniarki wyliczyły, że z powodu błędnie naliczonych dodatków niektóre z nich straciły nawet kilkanaście tysięcy złotych. – Zwracałam uwagę dyrektorowi, że skoro nie chce realizować zapisów porozumienia, może je wypowiedzieć, czego do dzisiaj nie zrobili. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, w chwili wypowiedzenia porozumienia wracamy do etapu sprzed podpisania dokumentu, czyli ostatniego etapu sporu zbiorowego z pracodawcą, co oznacza, że w każdej chwili możemy zorganizować strajk i odejść od łóżek pacjentów – mówi Małgorzata Sawicka. Czy ten czarny scenariusz się ziści? Jak informuje szefowa związku, pielęgniarki i położne z sanockiego szpitala nie wykluczają żadnego scenariusza, także takiego, w którym po wygaśnięciu porozumienia odejdą od łóżek pacjentów. – My naprawdę jesteśmy już zmęczone tą sytuacją. Skoro kierownictwo szpitala i zarząd powiatu ignorują nasze sygnały i apele, nie pozostawiają nam wyjścia i sami prowokują do podjęcia bardziej radykalnych działań – mówi Sawicka.

Prokuratura bada
Sprawę realizacji przez kierownictwo szpitala zapisów porozumienia z 2018 r. na wniosek Związku Pielęgniarek i Położnych z sanockiej lecznicy bada też sanocka prokuratura. Izabela Jurkowska-Hanus, szefowa Prokuratury Rejonowej w Sanoku, potwierdza, że zgłoszenie wpłynęło, ale do środy nie udzielała żadnych informacji w sprawie. Dyrektor Grzegorz Panek zawiadomienia nie komentuje, bo jak powiedział w rozmowie z naszą reporterką, do dzisiaj nie widział treści wniosku, który wpłynął do sanockiej prokuratury. – Odniosę się, jak się z nim zapoznam – powiedział nam.
Sanockie pielęgniarki i położne poparły też trwający od kilku miesięcy ogólnopolski protest, na czele którego stoi Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych. Związek walczy o poprawę warunków pracy i wyższe płace. – Czuję, że walimy głową w mur. od kilku dobrych lat głośno mówimy o tym, że sytuacja w polskiej publicznej służbie zdrowia jest dramatyczna. W szpitalach brakuje personelu, ludzie są przepracowani i zmęczeni. Łapią kilka etatów aby dorobić i żyć na godnym poziomie. Mimo że pandemia jest w odwrocie, w szpitalach w dalszym ciągu nie zostały przywrócone normy zatrudnienia, co oznacza, że na oddziale, na którym przebywa kilkudziesięciu pacjentów, na dyżurze mogą pracować zaledwie dwie pielęgniarki. Nie trzeba zbyt wielkiej wyobraźni, aby wiedzieć, czym to się może skończyć – podsumowuje nasza rozmówczyni.

Martyna Sokołowska
Super Nowości

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Back to top button
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x