Do szpitala tylko przy zagrożeniu życia
Pod koniec roku część szpitali ogranicza przyjęcia planowe. Niektóre nawet je wstrzymują, bo boją się zadłużenia.
– Ograniczenia możemy wprowadzić w bardzo wąskim zakresie, bo jesteśmy szpitalem dyżurującym ostro, mamy centrum urazowe i szpitalny oddział ratunkowy, spływa do nas strumień pacjentów przywożonych przez pogotowie ratunkowe w bardzo ciężkich stanach, którym musimy ratować życie nie patrząc na to, że mamy nadwykonania – mówi Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
W tym roku SW nr 2 w Rzeszowie wypracował już blisko 8 mln zł nadwykonań, co przy kontrakcie 270 mln zł, może nie jest zawrotną kwotą, ale jej odzyskanie na pewno poprawiłoby funkcjonowanie placówki.
– Największe przekroczenie limitu mamy na oddziale intensywnej opieki medycznej, gdzie wszystkie świadczeni są ratującymi życie i nieprzyjęcie chorego byłoby skazaniem go na śmierć – mówi dyrektor. – Nadwykonania mamy też na kardiologii, neurochirurgii, neurologii czy ortopedii, ale jeżeli ktoś czekał dwa lata na wymianę stawu biodrowego mamy mu powiedzieć, żeby poczekał jeszcze rok? Dlatego realizujemy przyjęcia, delikatnie je ograniczając.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.
Anna Moraniec
Super Nowości