Jednoręki bandyta wciąż legalny
Nieudolny rząd błędnie poprawił swoje wcześniejsze błędy w ustawie hazardowej. Maszyny hazardowe potocznie nazywane jednorękimi bandytami zamiast znikać z ulic, wysypują się jak grzyby po deszczu. Wszystko za sprawą wejścia w życie 3 września 2015 roku nowelizacji ustawy hazardowej.
Ministerstwo Finansów oficjalnie miało dostosować przepisy ustawy do prawa unijnego. W rzeczywistości chodziło o uderzenie, po aferze hazardowej, w operatorów maszyn hazardowych znajdujących się w sklepach czy barach, skąd miały one być usunięte. Przez sześć lat zarekwirowano 53 tys. automatów. Jednak ich miejsce zajęły te z szarej strefy, które nie posiadają pozwoleń. Może ich być nawet 40 tys., a zyski, jakie przynoszą swoim właścicielom to 2 miliardy zł rocznie.
Błąd jak wielbłąd
Ministerstwo Finansów, chcąc zamknąć drogę szarej strefie i nielegalnym automatom, uchwaliło przepis przejściowy dający możliwość operatorom dostosowania się do nowelizacji do 1 lipca 2016 roku. Tym samym szara strefa zyskała furtkę do zalegalizowania swojej działalności i choć MF wypiera się błędu, to wymiar sprawiedliwości w kilku przypadkach nakazał zwrot bezprawnie zajętych automatów.
Szybko i po cichu
Zastanawiający jest sam tryb wprowadzenia feralnego przepisu. Zrobiono to w trybie obiegowym, szybko, bo w ciągu kilku dni, bez konsultacji, tuż przed końcem prac legislacyjnych. Przyklepał je rząd równolegle z podkomisją i komisją sejmową.
Puls Biznesu/mz
Super Nowości
mieliscie prawo fotografowac w galerii jaslo? jesli nie powinien zajac sie tym wlasciciel