Podkarpaccy posłowie to lenie?
Część polityków z naszego regionu lubi zabierać głos z mównicy sejmowej, składać interpelacje i brać udział w głosowaniach. Nie wszyscy jednak są tak aktywni.
W związku z nowym rokiem nastał czas podsumowań dotychczasowej aktywności podkarpackich posłów w Sejmie. Kto na kilka miesięcy przed końcem kadencji złożył najwięcej interpelacji? Była to Joanna Frydrych (PO). Najczęściej głosował Kazimierz Moskal (PiS), a z ochotą przemawiała Krystyna Skowrońska (PO). Z kolei występować z mównicy nie lubiła Anna Schmidt-Rodziewicz (PiS), a pytać Stanisław Piotrowicz (PiS).
Jeśli chodzi o statystyki podkarpackich posłów w ławach sejmowych to należy wyróżnić kilku parlamentarzystów. Najczęściej udział w głosowaniu brali Kazimierz Moskal (PiS), Wojciech Buczak (PiS) oraz Wojciech Bakun (Kukiz’15). Frekwencja wszystkich trzech polityków wyniosła ponad 99 proc. i wydaje się być najbardziej godna pochwały. Nie wszyscy jednak podchodzili tak sumiennie do obowiązków. Najmniej zainteresowani wyrażaniem swojego stanowiska byli: Mieczysław Kasprzak (PSL), Józefa Hrynkiewicz (PiS) oraz Zbigniew Chmielowiec (PiS). Wzięli oni udział odpowiednio w 87 proc., 91 proc. i 94 proc. głosowaniach.
Pytanie więc czy na podstawie obecności w Sejmie powinno oceniać się danego polityka? – Uczestnictwo w głosowaniach jest najważniejsze, gdyż rolą posła jest podejmowanie ustaw – mówi Wojciech Buczak z PiS. – Z kolei zadawanie przez opozycję setek pytań nie zawsze służy chęci uzyskaniu odpowiedzi, a jedynie zwykłego zaistnienia – dodaje.
Pytać znaczy wiedzieć?
Skoro mowa o zadawaniu pytań to czy w tej kategorii aktywni są regionalni posłowie? Interpelacje można kierować do rządu lub konkretnych resortów. Co nie wydaje się być zaskoczeniem najbardziej dociekliwi byli przedstawiciele opozycji. Joanna Frydrych (PO) zadała rekordowe 710 pytań. Równie często głos zabierał Zdzisław Gawlik (PO) bo aż 630 razy. Trzecie miejsce przypadło Markowi Rząsie (PO) z 436 interpelacjami. – Każde z zapytań jest dedykowane temu aby ludziom żyło się lepiej – tłumaczy Zdzisław Gawlik (PO). – Nie jestem w Sejmie dla statystyk ani dla pieniędzy, tylko po to aby pomagać mieszkańcom Podkarpacia – dodaje.
Kto w takiej sytuacji nie był skory do zadawania pytań? Zaledwie 15 interpelacji złożył Mieczysław Kasprzyk (PSL), natomiast 13 Piotr Babinetz (PiS). Co ciekawe, najmniej „zainteresowany” był Stanisław Piotrowicz, który nie wystosował …ani jednego zapytania.
Kto był najlepszym oratorem?
Praca w Sejmie to nie tylko głosowanie i zadawanie pytań ale również występy publiczne. Wyjście na mównicę wcale nie jest proste, szczególnie jeśli nie ma się odpowiedniego przygotowania merytorycznego oraz krasomówczego. Który polityk z Podkarpacia lubi przemawiać na posiedzeniach Sejmu? Najczęściej decydowała się na to Krystyna Skowrońska (PO). Występowała 361 razy. Wcale nie gorszy był Mieczysław Kasprzak (PSL), który przedstawiał swoje racje 347 razy. Podium zamknął Bogdan Rzońca (PiS) ze 154 wystąpieniami.
Na przeciwnym biegunie jest kilku innych regionalnych posłów. Mowa o Kazimierzu Moskalu (PiS), który przemawiał 20 razy oraz Piotrze Uruskim (PiS) z 18 wystąpieniami. Najgorzej wypadła Anna Schmidt-Rodziewicz (PiS). Posłanka przemawiała zaledwie 14 razy. – Wielu polityków wychodzi na mównice w celu odczytania zwykłego komunikatu, natomiast niektórzy prezentują sensowne zagadnienia – wyjaśnia Maciej Masłowski (Kukiz’15). – Ja jestem znany z krótkich wystąpień, gdyż nie lubię w Sejmie lania wody – dodaje.
Do końca kadencji Sejmu pozostało już tylko kilka miesięcy. Miejmy nadzieję, że posłowie z Podkarpacia odpowiednio spożytkują ten czas, poświęcając się pracy na rzecz obywateli, a nie jak to często obserwujemy na niepotrzebne kłótnie, krzyki i festiwal obietnic. Oby tylko te słowa nie były marzeniem ściętej głowy.
Kamil Lech
Super Nowości